Galeria 111
Wystawa Malarstwa
Sylwii Jurkiewicz-Kokot
12.11.2007
Sylwia Jurkiewicz-Kokot
Urodzona w Kaliszu w 1957 roku, zmarła w 2007 roku. W latach 1978-1982 studiowała w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Częstochowie. Dyplom z malarstwa oraz tytuł magistra uzyskała w 1984 roku. Razem z mężem Januszem zajmowała się malarstwem sztalugowym. Mocno angażowała się w akcje charytatywne w rodzinnym Kaliszu, a także Afryce gdzie prowadziła terapeutyczne zajęcia plastyczne dla dzieci. Jej prace znajdują się w prywatnych kolekcjach w Polsce, Szwecji, Niemczech, USA i Kanadzie.
Mówiła cicho, brzmiała donośnie
Portal zyciekalisza.pl19/12/2007 11:04
Wspomnienie o Sylwii Jurkiewicz-Kokot
– Zaskoczyła nas ta wiadomość, choć od dawna wiedzieliśmy, że jest poważnie chora. To była nie tylko artystka, ale i wspaniały człowiek – mówi dyrektor BWA Marek Rozpara o zmarłej w ubiegłym tygodniu kaliskiej malarce Sylwii Jurkiewicz-Kokot
Jej artystyczna wielkość nie była oczywista, przynajmniej nie od razu i nie dla wszystkich. Do jej malarstwa przekonywaliśmy się powoli i czasem trwało to latami. Byli jednak tacy, którzy Sylwię Jurkiewicz „rozszyfrowali” niemal od razu i trafnie rozpoznali jej podstawową właściwość – skromność. Prof. Jan Tarasin pisał o sile spokoju jej obrazów, o ściszonym głosie panującym nad tłumem i o kameralności wśród zgiełku współczesnego eklektyzmu.
This is a Multi-Purpose Text Section
Rzeczywiście, miała wyjątkową zdolność przemawiania do odbiorcy nie krzykiem, ale jakimś niesamowitym wyciszeniem. Wszędzie manifestowała swój nastrój, swoje „ja” i konstrukcję psychiczną. To była malarka nastroju własnej duszy – wspomina M. Rozpara.
Było to o tyle dziwne, że kontrastowało z żywym temperamentem Sylwii Jurkiewicz jako osoby i z jej energią. Obrazy jednak nie kłamią; przeważają w nich szarości i stonowane brązy. Kolory ożywiają się jedynie jako reminiscencje zagranicznych podróży do tak egzotycznych zakątków kuli ziemskiej jak Afryka. Wskazują na to też tytuły – „Afrykańska wioska” czy „Drzwi w Zanzibarze”. Motyw drzwi należał do ulubionych w dorobku tej artystki. Przeważnie jednak były to drzwi monochromatyczne, zaledwie aluzyjne i niezapowiadające metafizycznych głębi ani wielobarwnych fajerwerków. Cała jej twórczość była krążeniem wokół pewnych tematów, zbliżaniem się do nich i oddalaniem; prace nieraz powstawały cyklami.
To chyba właśnie prof. Tarasin mówił o niej, że może mówić półgłosem w kakofonii różnych mód i póz, a mimo to będzie usłyszana. To, co robiła, było i przedstawiające, i nieprzedstawiające, ale przede wszystkim bardzo indywidualne, wrażeniowe. Może dałoby się tu wykazać jakieś odległe pokrewieństwo z impresjonizmem, ale nie podejmuję się próby zaszufladkowania jej twórczości. Nie wiem, kto był jej mistrzem. Była przede wszystkim sobą…
Portal zyciekalisza.pl
19/12/2007 11:04